Moje miejsca w internecie

poniedziałek, 14 października 2013

Pietruszkowy zawrót głowy

Zrobiło się jesiennie, chłodniej, chociaż ciągle jeszcze we Wrocławiu pięknie świecie słońce. Dziś będzie przepisowo:) Zakochałam się ostatnio w pietruszce i jem ją do wszystkiego, a ostatnio natrafiłam na koktajle z pietruszką i postanowiłam w takiej formie też ją wykorzystać. Trochę o samej natce pietruszki. Posiada  takie składniki jak witaminę A (beta-karoten) i C, folacynę, składniki mineralne: żelazo, jod, miedź; flawonoidy, chlorofil oraz olejki esencjonalne. Natka ułatwia trawienie, pomaga na wzdęcia i kolki, pobudza wątrobę oraz działa moczopędnie. Czyli SAMO ZDROWIE :) A teraz mój przepis na koktajl :)


 potrzebujemy: natkę pietruszki i szpinak, ja nie miałam świeżego, ale mrożony też się świetnie sprawdzi :)

a do tego: gruszkę, jabłko, banana ( wcześniej włożyłam go do zamrażarki), sok z cytryny i 2 szklanki wody, ewentualnie ksylitol lub słodzik do smaku

Wszystkie składniki wrzucamy do blendera ( owoce bez gniazd nasiennych), zalewamy wodą i miksujemy aż do uzyskania gładkiej konsystencji.

i voila:) 



schrekowy-zielony koktajl gotowy :) SMACZNEGO :)

piątek, 20 września 2013

Spotkał katar.....Karolinę









Mniej więcej tak się czuję...od tygodnia na zmianę gorączka, katar, a na dodatek zapalenie zatok, po raz pierwszy w życiu i powiem szczerze, że nikomu nie życzę takiego bólu :( Przy okazji to niestety zauważyłam, że jeśli chodzi o systematyczność w prowadzeniu bloga to jestem beznadziejna ( co zresztą niektórzy mi wypominają ;) i słusznie) Z nowości to mamy w domu przedszkolaka, Tosia od początku września chodzi do przedszkola i świetnie sobie radzi, a najlepsza rzecz w przedszkolu to pierogi ;) Chyba będę musiała zrobić jej w domu też :D W końcu umiem i obie moje babcie pochodzą ze Wschodu więc tradycja jakaś w genach przekazana jest. Wakacje minęły szybko , intensywnie i rodzinnie, ale tak chyba ma większość ludzi :) Reszta wiadomości i codzienności jak się trochę ogarnę z choróbskiem i antybiotykami :) Ciao :*

środa, 24 lipca 2013

Do trzech razy sztuka :)

Dzisiaj miłe popołudnie w miłym towarzystwie i kamera w dłoni :) To sama radość i przyjemność pracować wtedy kiedy się chce, z kim się chce i ile się chce :) p.s. poznaje się przy tym świetnych ludzi :)


piątek, 21 czerwca 2013

Niedawno miałam okazję odwiedzić Lubekę w Niemczech, trochę nagrałam, trochę porobiłam zdjęć, zapraszam na moją relację :) Dla ludzi o słabych nerwach ostrzegam, że na filmie jest mnóstwo słodyczy :) Film już był teraz trochę zdjęć: Zachwyciła nas niemiecka gościnność w hotelu przy wannie czekała na nas kaczuszka :)
ruszyłam na zwiedzanie. Brama holsztyńska:
a im głębiej w Rynek tym milej, małe uliczki, Muzeum Lalek teatralnych i shopping :)
piękny dom handlowy:
urocza sówka znaleziona na ścianie restauracji:
i moje " łowy " zakupowe :P
ciao :)

sobota, 1 czerwca 2013

O mnie :-) Filmowo, tradycyjnie :)

Nie wiem, czy zauważyliście, ale na górze mojego bloga są 3 zakładki: "Strona Główna", "O mnie" i "Moje Talk Fusion". Otóż dzisiaj postanowiłam zaktualizować wersję o mnie :) Nagrałam film na Youtube, bo......właściwie dlatego, że wielu znajomych i przyjaciół twierdziło, że warto by było, żebym nagrała coś ze swojej historii i pokazała to szerszej publiczności, bo może kogoś zainspiruję ;) No nie da się ukryć, że You Tube jest szerszym kanałem dystrybucji niż mój blogdżek malutki, który sobie dziubię i umówmy się nie ma 1000 000 wyświetleń dziennie ;) Stąd pomysł, ponieważ nie mam kłopotów z nagrywaniem siebie (jak wiecie ;))  siadłam i się nagrałam, efekty w zakładce i oczywiście na You Tube MÓJ FILM proszę kliknąć na nim łapkę w górę, będę wdzięczna ;) Miłego oglądania :) CIAO

piątek, 17 maja 2013

Biegnę......

"Biegaj- a jeśli nie możesz zostać mistrzem,
Będziesz na pewno zdrowym człowiekiem."
-A.Lydiard 
 
Normalnie ukradłam dzisiaj motto :) o stąd:) KLIK, a że wybitnie pasuje do mojego dzisiejszego dnia to go wykorzystuję :) Dzień, a właściwie tydzień zaczął się od powrotu na siłownię i bieżnię...i jak zaczęłam biec to nie mogłam przestać ;) W poniedziałek dałam radę w 40min 3,5 km, a że ambitna jestem to w środę było to już 4km, a dzisiaj padł rekord i przebiegłam 5km :) Ponieważ biegacz ze mnie żaden, poradziłam się mojego kuzyna, który biega zawodowo jakieś strasznie długie dystanse maratońskie i jest naprawdę dobry w tym co robi, a do tego jeszcze uczy innych jak mają biegać :) Tutaj znajdziecie jego fanpage na facebooku : 12tri.pl Michał zalecił mi bieganie interwałami więc trochę sobie biegnę, a trochę maszeruję, ale raczej więcej biegnę i tak mi się to spodobało, że szok :) I tą radością się z Wami dzielę, bo nigdy nie pomyślałabym, że mnie to tak pozytywnie nastawi, endorfiny szaleją w niedzielę znów pobiegam sobie :) Lato blisko :)
 
 

sobota, 11 maja 2013

Ile waży.....

Znalazłam fajna stronę, która pomaga mi w liczeniu i przeliczaniu kalorii, normalnie tego nie robię, bo przy diecie Gacy jest to niepotrzebna, ale z ciekawości można sobie powrzucać i sprawdzić co ile waży i ile ma kalorii. Zapraszam :)



środa, 13 marca 2013

Dietetyczne Spaghetti :)

No i wyjdzie na to, że się zrobił blog o gotowaniu....ale nie mogę się oprzeć dzieleniu się swoimi pomysłami na dania "gacowe" w nowej wersji. Do systemu weszła nowa tłuszczówka, opierająca się na kurczaku na maśle...cud miód i malina :) Ja zrobiłam dietetyczne spaghetti:

SKŁADNIKI:

75g mięsa mielonego z kurczaka
2 pomidorki koktajlowe
75 g  cukinia ( w sumie warzyw ja mam mieć 100g na posiłek)
przecier pomidorowy Pudliszki z Bazylią ( uwaga na sól! Ten akurat nie ma)
Masło bez dodatków z Mlekovity
Fit Up Kamis do makaronów


Mięsko dusimy na patelni na odrobinie wody, potem dodajemy przecier pomidorowy i na końcu ścięte paski z cukinii. Pięknie miękną i wyglądają jak wstążki makaronu :) Na końcu dodajemy zalecaną porcję masła na posiłek  ("na oko" łyżeczkę), podsypujemy Kamisem i dalej dusimy kilka minut.

 Voila - gotową potrawę ozdobiłam pomidorkami i tulipanem, który się ostał z 8ego marca :)

Smacznego!


 A w między czasie moja Tosia też gotowała z mamą i oto efekt jej pracy :) Chyba też przymierza się do kulinarnego bloga ;)















piątek, 8 lutego 2013

Marchweka z jabłkiem :)

Kiedyś założyłam sobie, że to nie będzie blog kulinarny, ale z biegiem czasu okazuje się, że mam dużo pomysłów na jedzenie, szczególnie to w wersji "gacowej". Dzisiaj marchewka z jabłkiem, która pojawia się u nas w diecie metabolicznej i prawdę mówiąc zawsze ten posiłek sprawiał mi kłopot. Więc wymyśliłam surówkę/sałatkę. Zapraszam:)
 SKŁADNIKI: 
1 jabłko - 160g
mandarynka - 40g 
marchew - 150g
słodzik w płynie
duuuuużo cynamonu 
mrożona cytryna/lub sok z cytryny

 Zapomniałam sfotografować mandarynki, ale chyba każdy wie jak wyglądają ;) Mała rada, jeśli marchewka wam trochę przywiędła i jest miękka włóżcie ją do zimnej wody na godzinę - niech się troszkę napije - w końcu to korzonki :)
 Jabłko obieramy, wycinamy gniazda nasienne i kroimy w kostkę. Wrzucamy do garnuszka, podlewamy trochę wodą, dodajemy cynamon i ociupinę słodzika w płynie ( jeśli jabłko jest słodkie ten punkt możemy pominąć)

Po chwili jabłko puści sok i taką mieszaninę dusimy mieszając przez kilka min, aż jabłka będą miękkie.
 Mandarynkę kroimy w kawałeczki, studzimy jabłka, a marchewkę ucieramy na wiórki.
 A tu wynalazek:) Mrożona cytryna. Pomysł sprzedała mi koleżanka i w zimie bardzo się taka "przyprawa" sprawdza, jest oczywiście źródłem wit. C :) Cytrynę sparzamy wrzątkiem i wkładamy do zamrażalki, Ścieramy ją na drobnych oczkach jako dodatek do ryb/surówek i czego tam chcemy :) Moja jest już trochę sfatygowana, bo dużo używamy p.s. to już druga tej zimy :)
 Wszystkie składniki mieszamy i odstawiamy na 30min, a jak nie chcemy czekać to nie odstawiamy tylko zjadamy :) Smacznego :)

sobota, 12 stycznia 2013

Sportowcy nigdy nie zwalniaja przed metą....




 
Minął rok mojej przygody z odchudzaniem, jak patrzę na siebie sprzed 30tu paru kilogramów to się nie poznaję, jest mi wręcz siebie żal czasem...Zostało mi tak naprawdę niewiele do upragnionego celu i 5tki z przodu, ale właśnie to niewiele to jakaś straszna bariera nie do przejścia od kilku (!) miesięcy...Cały czas krążę wokół celu, dietuję dzielnie przez 4dni, a potem...potem nachodzi mnie chęć nagrodzenia siebie, że tak dzielnie wytrzymałam te kilka dni i zjem kilka śliwek suszonych więcej, dokończę za córkę budyń ( przecież to w końcu kilka łyżeczek) nic się nie stanie...a właśnie, że się stanie burzę wszystko co zbudowałam, wprawdzie nie tyję, ale plan rozpędzenia metabolizmu ( o co w końcu chodzi w Gaca System) bierze w d...Miałam wczoraj konsultacje z Anią Całką, którą możecie zobaczyć tutaj: Anna Całka - metamorfoza i powiedziała mi bardzo mądre zdanie, które chyba w końcu dotarło do mojej pustej mózgownicy ;)

 " Sportowcy nigdy nie zwalniają przed metą tylko przyspieszają"

Kurcze! To takie odkrywcze....tyle przebiegłam, tyle się nastarałam, a teraz zamiast rozpędzić się i dokończyć to co zaczęłam w iście zwycięskim stylu to ja się bujam i oszukuje sama siebie, że dobrze jest jak jest. Otóż NIE JEST! Dlatego od momentu pobrania nowej diety gramatura zgadza się co do mikrograma, przerwy między posiłkami równo 4h, co pół h szklanka wody i kurde biegnę dalej. Bo tak naprawdę najszczęśliwsza jestem jak kilogramy spadają, ciuchy robią się za duże na mnie, a ja czuję, że mam kontrolę nad sobą swoim jedzeniem, wyglądem i mogę wszystko ;) Zaraz się odezwą głosy, że "anorektyczne" gadanie mi się włączyło, ale uwierzcie do anorektyczki jest mi bardzo, bardzo daleko ;) Znajomi, rodzina mówią mi, że już wystarczy odchudzania, że będę za chuda itp. ale wiecie co najważniejsze jest jak ja się czuję, a ja się nie czuję jeszcze ze sobą komfortowo, pełna jestem samokrytycyzmu i może to dobrze w końcu podstawa to mieć cel i do niego dążyć. To tyle....będę teraz częściej pisała, nagrywała bo muszę się skoncentrować na czymś innym niż "podjadanie" ;-P

p.s, mój absoluty number one ostatnich dni Jessie Ware